Czy domaganie się przez fotografa zapłaty za bezprawnie użyte zdjęcie, podparte rygorem przekazania sprawy do sądu, to groźba karalna?
Tak twierdzi pani Violetta Porowska, kandydatka PiS na prezydenta Opola. Fotograf Tomasz Jędrzejewski z pewnym zdziwieniem zauważył na stronie pani polityk zdjęcie, które rozpoznał jako wykonane przez siebie. Zdziwienie było tym większe, że nie przypominał sobie, aby komukolwiek udzielał licencji na wykorzystanie tej fotografii. Zdjęcie opublikował jedynie kiedyś na swoim starym, nieaktualizowanym już blogu aparatczyk.blox.pl. Przedstawia ono opolski ratusz i jest dość charakterystyczne – widać przechodzące osoby, które jednoznacznie pozwalają potwierdzić, że zdjęcie pana Tomasza i zdjęcie użyte na stronie pani Violetty Porowskiej, to jedna i ta sama fotografia.
Aby wyjaśnić sprawę, pan Tomasz wysłał do pani polityk list, w którym opisał dokładnie sytuację, udowodnił swoje prawa do zdjęcia, wyraził zrozumiałe oburzenie sprawą i przedstawił swoje oczekiwania, które pozwolę sobie zacytować poniżej:
Z racji naruszenia art. 16, art. 17, art. 79 i art. 80 Ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o Prawie Autorskim i Prawach Pokrewnych, domagam się zapłaty kwoty 1500 zł w ramach ugodowego rozwiązania sprawy. Kwota ta, podyktowana jest bezsprzecznym faktem kradzieży mojej własności, zdjęcie służy promocji nazwiska Pani Violetty Porowskiej jako kandydatki na Prezydenta Miasta Opola, zatem strona ma charakter komercyjny. Informuję, że poczynione zostały odpowiednie zabezpieczenia treści strony porowska.com. W przypadku braku porozumienia sprawę skieruję do organów ścigania i mediów.
Całkiem rozsądnie, prawda? Okazuje się jednak, że pani Violetta Porowska jest innego zdania.
W tej chwili następuje seria dość chaotycznych zdarzeń, o których najlepiej przeczytać na blogu Tomasza Jedrzejewskiego. W każdym razie w skrócie: fotografowi zostaje zaproponowana „dla świętego spokoju” intratna oferta brania od niego kilku zdjęć miesięcznie po 20 zł sztuka. Podczas spotkania z panią Violettą Porowską pan Tomasz dowiedział się również, że jest przestępcą, który chce wypłynąć na sprawie, tudzież został oskarżony o zniesławienie, szantaż, wymuszenie i stosowanie gróźb karalnych.
Z późniejszych wypowiedzi medialnych pani Violetty Porowskiej, autor zdjęcia dowiedział się, że w sumie to jego wina, bo wykazał się brakiem profesjonalizmu nie zabezpieczając cyfrowo swoich zdjęć (w opinii radcy prawnego, jest to sytuacja porównywalna z pozostawieniem otwartego samochodu). Podniesiona również została sprawa tego, że cała sytuacja jest zapewne manipulacją polityczną ze strony Platformy Obywatelskiej. Sam rzecznik prasowy pani Violetty Porowskiej, Łukasz Żygadło powiedział:
(…) myslę, że sprawa prowokacji dotycząca zdjęcia ucichła i dalej płynąć nie będzie. Jawna manipulacja która miała miejsce musi przegrać, wygrywać musi sprawiedliwość.
Pani Violetta Porowska opublikowała na koniec na swojej stronie list otwarty do fotografa, z którego pozwolę sobie zacytować dwa najciekawsze fragmenty.
Pomijam w tym miejscu, czy przedmiotowe zdjęcie stanowi przedmiot ochrony na gruncie prawa autorskiego, ze względu na fakt, iż jest to wyłącznie zdjęcie budynku, jednakże dla uniknięcia jakichkolwiek niedogodności, przyjmuję, że takowym przedmiotem jest. Dlatego też po analizie Pana żądania, uwzględniając przy tym, że Pańskie zdjęcie było zamieszczone na mojej stronie przez około półtora dnia, proponuję dla polubownego załatwienia sprawy kwotę 50,00 złotych.
Zwracam jednocześnie uwagę, że w mojej ocenie dopuścił się Pan także groźby karalnej wobec mojej osoby. Oto bowiem, a co jest bezsporne, napisał Pan, że „domaga się” zapłaty kwoty 1.500.00 złotych, a w przypadku gdy nie porozumiem się w tej kwestii z Panem skieruje pan sprawę do organów ścigania i mediów. Nie ma zatem wątpliwości, że wymuszał Pan na mnie odpowiednie zachowanie pod groźbą skierowania sprawy do w/w organów i mediów, co nota bene Pan wcielił w życie.
Sprawę pozostawię bez komentarza, niech każdy wyrobi sobie swoje zdanie – zachęcam do przedstawienia go w komentarzach pod tym wpisem. Przypominam linki do strony Tomasza Jędrzejewskiego i do otwartego listu pani polityk (żeby nikt nie zarzucił mi, że przedstawiając tylko skróty dokonałem jakiejś manipulacji faktami ;) ).
PS.
Kończę i loguje się do banku, żeby zlikwidować dyspozycje płatności rachunków. Niech mnie tylko chamy z elektrowni, czy gazowni spróbują sądem postraszyć! W końcu to groźba karalna będzie!
Jeśli zainteresował Cię się ten wpis, to poleć go swoim znajomym!